Jeżeli masz w domu przynajmniej dwoje dzieci, na pewno znasz ten obrazek: wściekłe maluchy krzyczące „nienawidzę go (jej)!”, kotłujące się na podłodze, wyrywające sobie zabawki, walczące ze sobą dosłownie o wszystko.
My, rodzice, reagujemy w takiej sytuacji różnie: agresywne zachowania dzieci czasem nas przerażają, czasem tylko irytują, na ogół jednak próbujemy bawić się w mediatora i godzić obie strony, z różnym zresztą skutkiem. Stając po stronie jednego z dzieci narażamy się na zarzuty ze strony drugiego („bo jego bardziej kochasz”), a jeśli nawet uda nam się zażegnać konflikt, przy kolejnej okazji dzieci pokłócą się o coś innego. Czy naprawdę jesteśmy skazani na wysłuchiwanie codziennych relacji z „dziecięcego frontu”?
Dziecięce kłótnie są nieodłącznym elementem ich rozwoju. Nieodłącznym, a co ważne: potrzebnym. Uczą rozwiązywania problemów, radzenia sobie z uczuciami (także tymi negatywnymi) i bronienia własnych racji. Jeżeli więc nasze maluchy stale się kłócą nie powinniśmy zabraniać im okazywania swoich uczuć i emocji, ale pokażmy, jak można rozwiązywać problemy bez użycia siły, a jedynie za pomocą rzeczowych argumentów.
Częstym błędem popełnianym przez rodziców jest faworyzowanie młodszego, a co za tym idzie, słabszego dziecka. Starsze słyszy zazwyczaj: „ustąp mu, bo jest młodszy”, „bądź mądrzejszy”, a ono widzi, że tak naprawdę mądrzejsze okazuje się to młodsze, bo występując w roli pokrzywdzonego można wykorzystać sytuację i zawsze postawić na swoim. Bywa i tak, że nasza starsza latorośl – ciągle strofowana i skłaniana do ustępstw - nie potrafi „walczyć” o swoje i jest wykorzystywana w grupie rówieśniczej, w szkole, na podwórku.
Równie szkodliwe jak faworyzowanie jest porównywanie dzieci. Popularne „bierz przykład z Jasia, on jest taki grzeczny” rzadko kiedy rzeczywiście mobilizuje dziecko do zmiany zachowania, a często powoduje niechęć (a przy okazji kolejne bójki i kłótnie) do tego „lepszego” brata czy siostry – niechęć, która utrzymuje się bardzo długo, nawet w dorosłym życiu rodzeństwa.
Co więc powinniśmy zrobić, gdy z dziecięcego pokoju dobiegają odgłosy świadczące o zbliżającej się awanturze? Wziąć głęboki oddech i … przeczekać. Szybka interwencja jest potrzebna tylko wtedy, gdy słyszymy, że kłótnia przerodziła się w bójkę. Bijące się dzieci trzeba rozdzielić, dać im czas na ochłonięcie, a potem spokojnie wysłuchać racji obu stron. Dociekanie prawdy możesz sobie darować, bo każde z nich i tak będzie uważało, że to właśnie ono ma rację. Na ogół wystarczy, że ich wysłuchasz i doradzisz, jak rozwiązać problem „bez orzekania o winie”. A jeżeli dzieci osiągną satysfakcjonujący obie strony kompromis, koniecznie je pochwal!
Babà jest pochodną ciasta rosnącego na naturalnych drożdżach, typowego dla polskiej tradycji ludowej. Uważa się że odmiana ta została wprowadzona na życzenie Gerolamo Baby, osiemnastowiecznego króla Neapolu, który był wielkim wielbicielem słodkości. »